2010-03-08

"Jeszcze rok" Sana Krasikov

Doskonale się czyta Sanę Krasikov, chociaż pisze o sprawach trudnych i nieprzyjemnych. Doskonale, bo to mistrzyni otwarcia i zamknięcia krótkich form prozatorskich, a z ośmiu takich wybornych tekstów składa się wydany po raz pierwszy przed dwoma laty debiut Ukrainki z pochodzenia, Gruzinki z okresu dorastania i… Amerykanki, która próbuje spojrzeć na swoją nową ojczyznę z punktu widzenia bohatera-uchodźcy, dla którego pobyt w dalekich Stanach Zjednoczonych z jednej strony jest rozwiązaniem wielu problemów pozostawionych po drugiej stronie globu (w Rosji, Gruzji, Tadżykistanie), z drugiej jednak - nieustanną próbą mierzenia się z własnymi słabościami, budowania na nowo swojej tożsamości, odkrywania bolesnych prawd o motywach emigracji i tym, jak bardzo zmienia życie na obczyźnie. Trudno zdecydować, które z ośmiu opowiadań zbioru może być kluczowe dla odczytania przesłania książki, ale wydaje mi się, że warto omówić tę pozycję wychodząc od drugiego tekstu, „Maja w Yonkers”.

Bohaterka od dłuższego czasu zakłada, że pozostanie w Ameryce jeszcze tylko rok. Trudno jest jej żyć z dala od Gruzji, ale jednocześnie dzięki oddaleniu może spojrzeć z dystansu nie tylko na szereg komplikacji życiowych, jakie zmusiły ją do wyjazdu, ale przede wszystkim ujrzeć siebie w innym świecie; nawiązać wewnętrzny dialog z kobietą rozdartą wieloma wątpliwościami i zmagającą się z licznymi dylematami, które za oceanem częściowo tracą realność, stają się czymś na kształt sennego koszmaru. W nową, uporządkowaną rzeczywistość Mai wkracza jednak jej syn, a wraz z nim wspomnienia o świecie, z którego bohaterka uciekła. Gogi okazuje rozczarowanie i obojętność wobec miejsc, do jakich Maja go zabiera. Bohaterka próbuje chwalić się „swoją” Ameryką, podczas gdy jej syn zwiedzanie Nowego Jorku chce sprowadzić jedynie do uczestnictwa w musicalu „Piękna i bestia”. Utrudniony kontakt matki i syna to nie tylko wina Mai, która wyjechała i nie zamierza wrócić. Gogi ubolewa przede wszystkim nad tym, że widzi matkę tylko przez chwilę, że nowojorskie wieżowce i hałaśliwe ulice pełne ludzi tak mu obcych to jedynie parę chwil, podczas których oderwie się od przygnębiającej gruzińskiej codzienności. Przybycie Gogiego i jego konfrontacja z Mają, dramatyczne próby nawiązania kontaktu, a także ich fiasko, łączą się z wizerunkiem pracodawczyni Mai - nieprzyzwoicie bogatej i skonfliktowanej ze swą córką pani Trapolli. Postać ekscentrycznej staruszki w znaczący sposób wedrze się w napięte relacje matki i Gogiego. Kurtka, jaką młody Gruzin upatrzył sobie w sklepie, stanie się dodatkowym źródłem ich konfliktów. Maja nie zamierza kupić mu amerykańskiego symbolu na pokaz w gruzińskiej rzeczywistości; nie chce wydać swoich amerykańskich pieniędzy na jedyną rzecz, jaka wydaje się sprawiać Gogiemu przyjemność. I wtedy pieniądze na kurtkę trafiają nagle do ręki chłopca nie od matki, a cała opowieść nabiera symbolicznej wymowy, w której przedmioty, gesty i zachowania powiedzą o bohaterach więcej niż ich słowa.


„Maja w Yonkers” zawiera myśli rozwijane w innych opowiadaniach. W tym tekście Krasikov buduje emocjonalne napięcie, jakie towarzyszyć będzie lekturze całego zbioru. To obyczajowy obrazek i z takich właśnie obrazków „Jeszcze rok” tworzy interesującą panoramę toksycznych relacji międzyludzkich, które ulegają przemianom pod wpływem okoliczności. Krasikov bardzo ambiwalentnie opisuje Amerykanów. Z jednej strony to ludzie, którzy zagubionym emigrantom byłych republik radzieckich dali możliwość zaczęcia życia na nowo i budowania nowego poczucia własnej wartości. Ludzie, którzy tak jak współlokator Ilony z opowiadania „Dla towarzystwa” budują specyficzne więzi z emigrantami, próbując odnaleźć w tych relacjach to, czego nie znaleźli wśród rodaków. Z drugiej strony to konsumpcyjne i pozbawione refleksji nad własnym życiem społeczeństwo zbyt pewne siebie. Ironii pod adresem Amerykanów znajdziemy u Krasikov naprawdę dużo. Jej bohaterowie mówią: „Wszystko przez to, że w dzieciństwie matki ciągle im wmawiają, jacy to niby są wyjątkowi. A jak już dorosną, każdemu się wydaje, że należy mu się lepsza partia” oraz „Amerykanie nigdy się nie zastanawiali, czy ich uczynki są szkodliwe, nieprzyzwoite lub tchórzliwe. Musieli tylko wiedzieć, czy działają z rozmysłem czy mimowolnie, szczerze czy obłudnie”. Dobroduszny i ciepły Earl z „Dla towarzystwa” konfrontowany jest jednak z okrutnym i bezpośrednim Ryanem, który niszczy życie Ani, młodej emigrantki z Rosji. Życie bohaterów prozy Krasikov to ustawiczne tarcia z Amerykanami, ale i swoista symbioza życia, jakiej nie doświadczyli w opuszczanych przez siebie ojczyznach.


Warto pokrótce wspomnieć, że opowiadania z tego zbioru obejmują naprawdę bogate spektrum tematyczne. Mamy tadżycką drugą, gorszą żonę, która nie jest w stanie zająć należnego jej miejsca u boku Rashida i której emigracja pozwala (?) na mentalne rozstanie z mężem, jego pierwszą żoną i krajem, w którym cierpiała. Mamy bohaterów, którzy w bolesny sposób powracają do Rosji, by w ojczyźnie, którą kiedyś opuścili, doświadczyć rozstań i mentalnych pożegnań (doskonale sportretowana Regina w zamykającym zbiór tekście „Czwartego Rzymu nie będzie” czy też Lera z opowiadania „Repatrianci”).


Ludzie portretowani przez Krasikov doświadczają samotności. Nieprzypadkowo Regina zastanawia się nad tym, na jak różne sposoby można być samotnym. Myślę, że opowiadania Krasikov pokazują także, w jak odmienny sposób można doświadczać życia na emigracji i poruszają szereg w gruncie rzeczy uniwersalnych problemów natury egzystencjalnej umieszczonych w sferze niedomówień i dwuznaczności. Bo otwartość kompozycji wszystkich opowiadań jest tak samo niebezpieczna jak odległość między krajami, pomiędzy którymi bohaterowie „Jeszcze roku” próbują odnaleźć samych siebie.


Wydawnictwo Czarne, 2010

1 komentarz:

Rumburakowa pisze...

Dzięki Jarku za ciekawą recenzję! Problem wielce ciekawy a skoro autorka przedstawia go wnikliwie tym bardziej wymaga książka lektury!