2010-06-01

"Między zabójstwami" Aravind Adiga

Aravind Adiga napisał książkę, która jest niejako odpowiedzią na docenienie jego talentu i przyznanie mu literackiego Bookera w 2008 roku. Stąd też pewien niedosyt, bo to opowieść wtórna wobec świetnego "Białego Tygrysa” i książka co najwyżej dobra. Nie będę bynajmniej odradzał lektury, bo Adiga naprawdę umie pisać, a „Między zabójstwami” szkodzi chyba przede wszystkim epizodyczność fabuły, gdyż ta historia złożona jest z kilkunastu drobnych historii, dość nierównych i chwilami chaotycznych. Myślę jednak, że to jeden z niewielu Hindusów, którzy o swej ojczyźnie potrafią napisać krytycznie i „z pazurem”. Zapewne łatwiej robić to z oddalenia i autorowi niewątpliwie pomaga, iż jest zawodowym dziennikarzem. Stąd też moje przekonanie, że warto poznać tę powieść, zwłaszcza jeśli nie czytało się głośnego debiutu.

Konstrukcja „Między zabójstwami” jest dość ciekawa. Oto bowiem znajdujemy się w Kittur, tętniącym życiem mieście w Indiach, gdzie odnaleźć można wszystko to, co dla Indii charakterystyczne. Mamy tu barwne społeczeństwo kastowe, ogromne rozwarstwienie i przepaść między bogatymi i biednymi, mamy tandetę i kicz sąsiadujące z architektonicznymi dziełami sztuki, mamy odznaki rozwijającej się w niesamowitym tempie techniki i cywilizacji, a obok frustrację, biedę i wszelkiego rodzaju kompleksy. Kittur jest fikcyjne, ale przecież tak naprawdę bardzo sugestywne i przypominające o tym, co dla indyjskich miast najbardziej charakterystyczne. To miejsce, w którym wiele widać, słychać, czuć. Miasto, po którym jesteśmy oprowadzani i gdzie rozegrają się dramaty bohaterów książki. Wędrówka po Kittur ma trwać siedem dni, lecz Adiga opisuje zmiany, jakich zaznało miasto i jego mieszkańcy w okresie od zabójstwa Indiry Gandhi w 1984 do tragicznej śmierci Raijvy Gandhiego w 1991 roku. To tytułowy okres między zabójstwami i czas, w którym Indie przeżyły wiele dramatycznych zdarzeń i coraz silniejszą ingerencję świata zachodniego. Autor opisuje nie tylko bezradność swoich bohaterów, ale i całych Indii, które ingerencji tej wiele zawdzięczają, lecz i wiele przez nią tracą.


„Między zabójstwami” przedstawia perypetie przede wszystkim ludzi ubogich, niewykształconych, zależnych od innych, rozgoryczonych i pełnych złości. To tragarze, chłopcy na posyłki, wyrobnicy. Każdy z nich ma nad wyraz rozbudowaną świadomość tego, dlaczego żyje tak, a nie inaczej i każdy na swój sposób marzy o tym, by zły los odmienić. Biedni mieszkańcy Kittur są dodatkowo naznaczeni stygmatami z powodu swego niższego pochodzenia kastowego i faktu, że stanowią napływową ludność miasta. Najbardziej przekonujące opowieści i ich bohaterowie – Ziauddin i Chenayya – to głosy pokrzywdzonych i tych, których roszczenia są nie do spełnienia. Bunt młodych najemników jest buntem pełnym złości, ale jest w nim przede wszystkim bezradność. Fatalizm losu bohaterów opowieści składających się na tę książkę to fatalizm Indii, kraju korupcji, przemocy, wszelkiego rodzaju podróbek i społecznego rozwarstwienia.


Adiga ukazuje problemy Indii wieloaspektowo. Z moralnymi dylematami zmagać się będzie dziennikarz, który postanawia pewnego dnia zacząć pisać prawdę w swych artykułach. Poznamy bukinistę, który na przekór wszystkiemu sprzedaje zakazane „Szatańskie wersety” Rushdiego. Przyjrzymy się, w jaki sposób najemnik toruje sobie drogę do tego, by zdobyć względy swej bogatej pani i jaki jest finał specyficznej psychologicznej gry między nimi. Poznamy kobiety, które pragną być traktowane jak podmiot, nie przedmiot i dramat prób wychodzenia poza karykaturalne role społeczne narzucone im przez społeczeństwo.


Jak wspomniałem na wstępie, zestaw hinduskich gorzkich opowieści jest bardzo nierówny i znaleźć można w książce takie, w których ostrze ironii autora przestaje wściekle błyszczeć. Jest w „Między zabójstwami” kilka historii po prostu nużących, kilka niesprawiedliwie potraktowanych postaci i momenty, w których czytelnik dostrzega, iż autor napisał drugą książkę na fali euforii po dobrze przyjętym debiucie. Adiga jest ironiczny, chwilami pełen sarkazmu, ale zbyt często stronniczy. Poza tym za często widzimy, iż jest to książka dziennikarza. Pasja i żar „Białego Tygrysa” nieco wygasają, kiedy czyta się opowieść napisaną w podobnym, zbyt podobnym tonie.


Wydawnictwo Prószyński i Spółka, 2010
KUP KSIĄŻKĘ

Brak komentarzy: