2016-11-15

"Ból" Zeruya Shalev

Wydawca: W.A.B.

Data wydania: 12 października 2016

Liczba stron: 320

Tłumacz: Magdalena Sommer

Oprawa: miękka ze skrzydełkami

Cena det.: 39,99 zł

Tytuł recenzji: Kobieta w relacjach

Zeruya Shalev kazała poczekać na swoją nową książkę. Tym razem uniknęła przegadania charakterystycznego dla „Po rozstaniu”, ale w gruncie rzeczy znowu opowie o tym samym – kondycji kobiety w średnim wieku, która nie zamknęła w sobie przeszłości, żyje w iluzorycznym bezpieczeństwie czasu teraźniejszego i zmaga się ze wspomnieniami oraz uczuciami tak silnymi, że należne jest im ponowne przeżywanie. Iris z „Bólu” rozstała się z miłością swego życia bardzo dawno, więc jej rany nie są tak świeże jak Eli Miller z poprzedniej powieści. Shalev opowiada jednak o tym, że moment mentalnego rozstania z ukochanym to kwestia akceptacji w sobie pewnej formy gotowości do życia bez niego. Nic odkrywczego! Wydobywający się z przeszłości Ejtan, tak jak powracający fizyczny ból po zamachu terrorystycznym, w którym Iris została przed dziesięciu laty poważnie ranna, to dwa strumienie odczuwania, które powodują, iż zaburza się ogląd dnia dzisiejszego. „Ból” jest opowieścią o tym, że prawdziwa wolność wewnętrzna to stan bez tendencji ucieczkowych. Iris ucieka w przeszłość, bo nie rozprawiła się z nią, nie pogodziła z bólem. To także brzmi jak klasyczna rozprawka z gabinetu terapeutycznego. Nagła utrata ukochanego była traumą tak silną jak utrata sprawności po wypadku, po którym zupełnie niespodziewanie zaczęły się rozluźniać więzy rodzinne. Ten rozpad zostanie uwidoczniony w momencie, w którym bohaterka ponownie straci głowę dla swego pierwszego kochanka. Jednocześnie uświadomi sobie, że od momentu jej choroby w rodzinie rozpełzły się zabójcze przemilczenia. Że pewne rysy i pęknięcia nie były możliwe do usunięcia, rodzinna tkanka cierpiała, a każdy zapadł się w sobie. Czy będzie szansa porozmawiania o tym, co tak naprawdę wydarzyło się przed dziesięcioma laty?

Związek Iris i Mikiego to obecnie czas trwania gdzieś obok siebie. Ona zaabsorbowana jest szkołą, którą nadzoruje. On po pracy ucieka w świat wirtualnych szachów. Siedemnastoletni Omer znajduje się jeszcze przy nich, ale starsza Alma ruszyła już w świat. Iris żyje w świecie bezpiecznej stabilizacji. Wypracowała sobie rytuały, które pozwalają jej normalnie funkcjonować, na przykład wczesne chodzenie spać. Miki z nią nie sypia. Oddzielne sypialnie to także symbol oddzielnych światów, w których małżonkowie coraz mocniej się osadzają od czasu, kiedy Iris w zamachu o mało nie straciła życia. Miki to taki poczciwiec, który nie zauważa wokół siebie niczego złego. Nie dostrzega zagadkowych zachowań żony, kiedy na jej drodze stanie nieoczekiwanie dawna wielka miłość. Nie widzi, że ukochana córka wpada w sidła toksycznej zależności i że niewielka odległość między Jerozolimą a Tel Awiwem powiększa się tak jak jego oddalenie od żony. Tymczasem Iris cierpi fizycznie, bo odzywają się bóle przypominające o koszmarze zamachu. Udając się do lekarza, który ma uśmierzyć ból, nieoczekiwanie dostrzega, że oto staje twarzą w twarz z Ejtanem – mężczyzną, który porzucił ją przed laty, na zawsze pozostawiając w ruinie uczuć i z wielką wyrwą w sercu.

Zeruya Shalev portretuje Iris z wnikliwością i wrażliwością na każdy emocjonalny niuans. Jest wiarygodna. „Ból” staje się kroniką jej wewnętrznych przeżyć – licznych rozczarowań, nagłego powrotu miłosnych uniesień i goryczy, gdy poczuje macierzyńskie niespełnienie. Ejtan pojawia się na jej drodze z pozornie czystą biografią. Najważniejsze, że nie dzieli z nikim życia i można się oddać płomiennemu romansowi, który stanie się czymś, co może zagrozić uporządkowanemu życiu rodzinnemu. Wzniosła miłość odżywająca po latach ze zdwojoną siłą kontra problemy rodzinne nakazujące myślenie zdroworozsądkowe. Co warto ocalić? Iluzję tego, co określa się mianem miłosnego spełnienia, czy solidny rodzinny fundament podkopywany już od lat, tworzący coś na kształt fałszywych relacji, a może przede wszystkim relacji obopólnego czymś zmęczenia? Shalev nie oszczędza swojej bohaterki. Czytających również. Irytujące podejrzenia, oskarżenia czy pretensje wobec członków rodziny idą w parze z egzaltowanym odczuwaniem wygasłej kiedyś namiętności. Wszystko to bardzo teatralne, choć niewątpliwie sugestywnie opowiadane. Izraelska pisarka rezygnuje z ornamentów słowno-symbolicznych z „Po rozstaniu” i tym razem daje do rąk książkę, którą czyta się dość zachłannie. Tyle że Iris przestaje być wiarygodną bohaterką, skoro widzimy, iż cała jej tożsamość opiera się na relacjach z innymi. Iris nie definiuje siebie jako kobiety. Widzimy ją w roli zagubionej w odzyskanym szczęściu kochanki. W roli żony, której uwiera wypracowany domowy ład i która ucieka do osobnego łóżka, by w nim zamknąć swoje żale i tęsknoty. W roli matki, zrozpaczonej kobiety uświadamiającej sobie oddalenie córki. Iris będzie musiała o nią walczyć. Czy będzie gotowa, by powalczyć o samą siebie? Co takiego ważnego o sobie ma nam do powiedzenia? Czy Shalev nie prezentuje nam postaci, którą możemy ujrzeć w wyraźnych zarysach dopiero wtedy, gdy konfrontuje się z drugim człowiekiem?

Nie dylematy Iris przyciągają w tej powieści największą uwagę. Shalev okazuje się mistrzynią niuansów, bo jest w „Bólu” kilka naprawdę dobrych scen i parę sygnalizowanych problemów, które poruszą wyobraźnię bardziej niż miłosne uniesienia, dość prozaiczne sankcjonowanie zdrady, takiej zdrady bez konsekwencji, w konwencji pewnej igraszki. Doskonałe sceny rozmów Iris z matką. Kobietą, której samotność podkreśla nie tylko demencja, ale też rozpaczliwe porządkowanie rzeczywistości już dawno pozbawionej porządku i konturów. Ta bezsilność między dorosłą córką a zagubioną matką – mistrzowska psychodrama zapadająca w pamięć. Podobnie jest z rozważaniami Iris o tym, kto odpowiada za jej poczucie bycia skrzywdzoną, i o tym, czy naprawdę osiągnęła w życiu to, co chciała. Izraelskie tło powieści także czytelnie działa na wyobraźnię. Zamach terrorystyczny z jego mocą zniszczenia nie tylko w chwili wybuchu. Wojsko upominające się o każde bez wyjątku dziecko, które niekiedy wyrywane jest z domu rodzinnego jak z bezpiecznego gniazda. Projekt o poszanowaniu inności prowadzony w szkole przez Iris jako sprzeciw wobec rosnącego radykalizmu w społeczeństwie. Tak, są momenty mistrzowskie – także literacko. Całość „Bólu” to jednak opowieść wtórna względem tego, co Shalev już zdążyła nam opowiedzieć. Książka usiłująca między rozdziałami przemycić truizmy o tym, że są różne rodzaje bliskości i oddalenia. Opowieść w gruncie rzeczy dość przewidywalna, bo mówiąca o tym, że druga szansa na lepsze życie to bardzo często tylko ironiczny chichot losu.

„Ból” czyta się dobrze, bo to narracja dość spójna, pięknie przełożona, dająca gwarancję obcowania z czymś wartościowym. Odnoszę jednak wrażenie, że autorka tak bardzo chciała pogłębić psychologicznie sytuację swojej bohaterki, że zapomniała ją samą usytuować i przedstawić jako integralną postać, kobietę z krwi i kości, z tożsamością świadomą, bez toksycznych uzależnień od innych. Bez istnienia tylko w opozycji albo bliskości do kogoś. Być może wielu z nas jest kimś takim, ale chciałoby się poczytać o kimś, kto choć raz zadecyduje o sobie, zamiast przypisywać wszelkie decyzje zaistniałym okolicznościom.

2 komentarze:

Agussiek pisze...

Zeruya Shalev to jedno z moich odkryć mijającego roku (oprócz niej także Eshkol Nevo). Poleciła nam ją koleżanka z klubu czytelniczego. Czytałyśmy i omawiałyśmy jej "Życie miłosne", które bardzo mi się podobało, choć według tej koleżanki to jej słabsza książka.
Podczas Festiwalu Conrada i Targów w Krakowie byłam na dwóch spotkaniach z autorką. Oba były bardzo inspirujące i ciekawe. Mimo że jej książki poruszają trudne i bolesne tematy, Zeruya Shalev jest bardzo ciepłą i otwartą osobą. Zdobyłam też jej podpis na własnym egzemplarzu "Bólu" :)
Bardzo się cieszę na lekturę. Fajnie, że i Tobie się spodobała.
Czytałeś inne jej książki?

sylwia pisze...

Chyba wydanie, które pan czytał nie było pełne, gdyż w informacji poprzedzającej tę recenzję liczba stron to 320. Mój egzemplarz ma 440, stąd może moje wrażenie, że bohaterka nie jest wydmuszką ale pełnokrwistą postacią, która podejmuje w pewnym momencie samodzielną i bolesną decyzję.