2016-12-26

„Rybacy” Chigozie Obioma

Wydawca: Wydawnictwo Literackie

Data wydania: 2 czerwca 2016

Liczba stron: 360

Przekład: Sebastian Musielak

Oprawa: twarda

Cena det.: 39,90 zł

Tytuł recenzji: Wobec fatum

Chigozie Obioma – podobnie jak inny nigeryjski pisarz, Chinua Achebe, wspominany zresztą w tej narracji – chce jednocześnie opowiedzieć o dramacie jednostki i społeczeństwa, obrazując trudną sytuację społeczno-polityczną w Nigerii. Nie sięga, jak starszy, nieżyjący już kolega po piórze, do XIX wieku, portretuje żywą nigeryjską tkankę drugiej połowy lat dziewięćdziesiątych dwudziestego wieku. Nie snuje też dwutorowej narracji, stawia na przywoływane po latach wspomnienia członka rodziny, która zaznała bolesnego rozpadu. Otrzymujemy afrykańskie odczytanie greckiej tragedii o fatum spadającym na bliskich sobie ludzi, o obcości rodzącej się między nimi, dramatycznych śmierciach i przeczuciu, iż nie można wyjść gdzieś poza słowa szalonej przepowiedni. Obioma pisze pięknie i ujmująco. To bardzo stonowana narracja o szaleństwie, zagubieniu i o konsekwencji wiary w gusła, która odbiera racjonalne myślenie oraz każe jednemu z rodu ponieść karę za zmyślenie stające się faktem. Rodzina z Akure stanie przed próbą i będzie zmuszona zmierzyć się z nieszczęściem zapoczątkowanym przez miejscowego wariata i jego słowa. Stanie wobec chaosu i przemocy, które falami ogarniają Nigerię. Obecną w tle bardzo czytelnie ze swoimi niepokojami. Na pierwszy plan wyjdą jednak niepokój i nieszczęście czterech nigeryjskich braci.

Ikenna, Boja, Obembe i Benjamin będący narratorem zawsze pielęgnowali swą braterską bliskość. Radość wspólnego kopania piłki szła w parze z wewnętrznym przeświadczeniem, iż mają o siebie dbać w specyficznej hierarchii ustanowionej przez surowego ojca. Ikenna jest najstarszy i ma być przewodnikiem. To on jest wzorem dla braci, punktem odniesienia ich myśli oraz oczekiwań wobec życia – a te nie są szczególnie wyjątkowe. Kiedy ojciec dowiaduje się, że chłopcy zamierzają zostać rybakami, którzy łowią w przeklętej miejscowej rzece, nie szczędzi razów żadnemu z nich. Synowie powinni być posłuszni jego woli – zdobyć wykształcenie i osiągnąć w życiu coś więcej niż radość z wędkowania. Obioma portretuje niezależnego w swych poglądach Ojca, któremu jakikolwiek sprzeciw nie mieści się w sposobie pojmowania świata. A świat staje się różnorodny. Bracia zaczynają dostrzegać tę różnorodność, którą niekoniecznie odnajdują w szkole i podręcznikach. Staną wobec bolesnej dla nich sytuacji opuszczenia przez Ojca. Z jednej strony jego wyjazd i pozostawienie synów pod opieką uległej do tej pory małżonki jest szansą, by wydobyć z życia to, co najważniejsze, ale na własnych zasadach. Ciekawi świata i życia chłopcy nie mają pojęcia, jakie nieszczęścia ich spotkają. Siłę i niezależność odziedziczone po Ojcu zamieniają w bezradność i lęk. Wszystko przez to, że usłyszą mroczną przepowiednię. Nieświadomi dążyć będą skutecznie do jej spełnienia.

Obioma portretuje rozpad rodzinnej jedności w mało dynamicznej, choć frapującej narracji. Ikenna uświadamia sobie, że rodzina staje się dla niego źródłem opresji. Oddala się od braci, narzuca swoją wolę. Podejmuje próbę rozpaczliwego buntu tylko dlatego, że miejscowy mistyk i szaleniec Abulu przepowiada mu śmierć o okolicznościach niepojętych i przerażających. Matka nie jest w stanie zapanować nad rozpadem więzi braterskich. Ponosi potem konsekwencje wyborów synów oraz wkradanie się w ich relacje agresji, coraz większego strachu. To, co wydarzy się w tej rodzinie, wstrząśnie także Ojcem. Jego niezachwianym przekonaniem, iż narodzone dzieci podążą ścieżkami, jakie dla nich wybrał. Nigeryjski pisarz pokazuje, co dzieje się z ludzką psychiką uzależnioną od miejscowych mitów, magii, mrocznych wierzeń i zabobonów. Prezentuje rozpad osobowości pod wpływem irracjonalnych pobudek. Zadaje pytania o to, czemu wierzymy i jak podświadomie pozwalamy przepowiedniom na spełnienie. W tej przedstawionej w „Rybakach” ma się polać rzeka krwi. Przelanie jej jest początkiem tragedii, na której końcu znajdzie się osamotniony, zrozpaczony i przerażony ogromem cierpienia Benjamin. To jest jego opowieść i jego perspektywa. Ważne są okoliczności zmuszające go do wspomnień i zwierzeń.

„Rybacy” to przejmująca historia ludzkiego szaleństwa, które przybiera bardzo różnorodne formy. To także książka o trudnościach językowych w wyrażaniu ogromu tego szaleństwa. W powieści toczą ze sobą walkę trzy języki – racjonalny angielski i często ułomny w wyrażaniu spraw abstrakcyjnych igbo. Jest także język jorubijski, specyficzny bufor między dwoma wspomnianymi. Na ich styku bezradność w sposobie opisywania rzeczywistości oraz przesłanek, które pchają bohaterów ku zbrodni, potem zemsty. Obioma pokazuje, iż portretowana rodzina skazana jest na cierpienie przez kogoś z zewnątrz. Czyjeś słowa podsycane lokalnymi wierzeniami wyrządzają krzywdę za krzywdą ludziom, którzy uwierzyli w to, że mogą stanowić o sobie. Bracia z Akure podlegają jakiejś mistycznej sile, która pcha ich do kolejnych zbrodni. Zmieniają nie tylko swój stosunek do siebie. Zmienia się również kształt świata, w którym muszą dalej funkcjonować. Pozostają samotni i bezradni. Szaleństwo matki jest tylko nadmiernie czytelną symboliką stanu jej rodziny. Tracącej tak wiele i zapadającej się w siebie. Pozostawionej samej sobie. Tragicznej.

„Rybacy” to także opowieść o formach nigeryjskiej samotności i o nigeryjskim zagubieniu. To mrok egzemplifikowany przez brak oświetlenia na ulicach i w domach, ale także mrok mistycyzmu zderzonego z bolesnym realizmem. Chigozie Obioma portretuje lokalność tej cienkiej granicy między rzeczywistością a szaleństwem, jednocześnie proponując nam alegoryczną wykładnię świata podporządkowanego przesądom, nastrojom, emocjom i wierze. To też rozpisana na kilka biografii opowieść o ludzkiej bezradności. Nigeryjskiej bezradności wobec przemian w kraju i wiecznej przemocy. Narodowy bohater z domowego kalendarza okaże się oszustem, którego należy zgładzić. System wartości chłopców wciąż atakowany jest tym relatywizmem moralnym i tą chęcią wzięcia odwetu za to, co skrzywdziło w przeszłości. Obioma pokazuje, że monotonia życia regulowanego porami deszczową i suchą może prowadzić do całkowitej destrukcji w ogniu przemocy. „Rybacy” to bowiem także historia stygmatyzowania przemocy i jej haniebnych oblicz. Książka, w której podnoszona na bliską osobę ręka jest jednocześnie ręką kierowaną wściekłością, która ogarnia wciąż niestabilny kraj.

Animalistyczne porównania dają obraz specyficznej wrażliwości autora, który chce sportretować swoich bohaterów przez odniesienia do ich wierzeń. Wokół tego wciąż bezkompromisowa śmierć. Obioma ukazuje, że nie radzimy sobie z jej obecnością. Że może pojawić się wszędzie i zniszczyć żyjących. Nie tylko bowiem dramaty umierania są tu istotne. Miotana niepokojami społecznymi Nigeria jest miejscem, w którym trudno uporządkować jakąkolwiek formę agresji. Ta rodzinna zrodziła się z przepowiedni. Czy na pewno? Czy rodzina z Akure musi nieść na swych barkach najbardziej dramatyczny ciężar? Myślę, że „Rybacy” to nie tyle książka o zbrodni i morderczym fatum, ile przede wszystkim opowieść o ekspiacji – mimo wszystkiego i na przekór wszystkiemu. Piękna książka o smutku i samotności. O tych brakach, których nic nie jest już w stanie zrekompensować. O życiu w cieniu śmierci, która wydarzyła się za blisko i uderzyła w żyjących zbyt boleśnie. O tęsknocie za uporządkowanym światem dzieciństwa, za znaną rodzinną hierarchią, za wspólnotą, która się rozpadła…

Brak komentarzy: